Aktualności

Rozmowa z ks. prof. dr. hab. Jerzym Szymikiem, doktorem honoris causa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie

11.07.2024 Komunikaty

jerzy_szymik_1280.jpg

 

Marta Mastyło: Jesteśmy tutaj, w Krakowie, na Uniwersytecie Papieskim, gdzie podczas uroczystości nadania Księdzu Profesorowi doktoratu honoris causa tak pięknie Ksiądz Profesor wskazał, że to jest środowisko Księdza Profesora marzeń. Chodzi o związki z Krakowem?

Ks. prof. dr hab. Jerzy Szymik: Zwrot „środowisko marzeń” miał dwa wektory, dwa poziomy. Jeden jest ściśle krakowski i polega na tym, że jako świeży maturzysta zacząłem studia w 1972 roku w Krakowie w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym, w gmachu, który moja diecezja wybudowała w Krakowie i ono się znajdowało (budynek znajduje się tam nadal, tylko zmienił przeznaczenie i właściciela) przy Alei Mickiewicza 3. Spędziłem więc w Krakowie siedem lat życia w latach siedemdziesiątych, słuchając wykładów krakowskich i śląskich teologów, chodząc do krakowskich kościołów, teatrów i muzeów, słuchając kardynała Wojtyły przy ołtarzach procesji Bożego Ciała, pisząc pracę magisterską w Bibliotece Jagiellońskiej, korzystając z zasobów duchowych i naukowych środowiska filozoficzno-teologicznego Krakowa. To był wówczas Papieski Wydział Teologiczny. Dzisiejsza uroczystość była więc dla mnie jakąś cudowną klamrą spinającą moje naukowe początki z zaszczytnym tytułem doktora honoris causa. Droga wiodła z Krakowa do Krakowa…

Można zatem, niczego nie ujmując faktom, powiedzieć, że Ksiądz Profesor studiował na naszej uczelni, bo przecież to cały czas jest jedna i ta sama linia, ta wywodząca się aż z Wydziału Teologicznego powołanego przez królową Jadwigę.

Oczywiście, że tak! A drugi poziom „środowiska marzeń” to skład osobowy publiczności wypełniającej szczelnie aulę… Moi biskupi, władze Wydziału Teologicznego UŚ, sam rektor Uniwersytetu Śląskiego, koledzy z rocznika – księża, wierni z mojej rodzinnej parafii, moi uczniowie, ludzie, których katechizuję aktualnie na katechezie dorosłych, wielu znajomych i przyjaciół z bardzo różnych sektorów życia, rodzina najbliższa. Czyli reprezentanci właściwie wszystkich światów, z których jestem i dla których żyję, pracuję.

Jak ważny jest dla Księdza Profesora tytuł nadany w tym miejscu? Doktorat honoris causa przyznany przez Uniwersytet Papieski, który został powołany przez Jana Pawła II, przemianowany przez Benedykta XVI, a historycznie utworzony przez królową Jadwigę, co dodatkowo zaakcentujmy, obchodziliśmy bowiem niedawno 650. rocznicę jej urodzin.

Dla mnie jest czymś ogromnie ważnym. Bo będąc czymś doniosłym, przychodzi do mnie zupełnie z zewnątrz – nigdy i w żaden sposób o coś takiego nie zabiegałem. A przychodząc do mnie, w gruncie rzeczy prostego chłopaka z Pszowa, stale tak o sobie myślę, zupełnie z zewnątrz, zdaje się być tym samym sygnałem z wysoka, może z bardzo wysoka. Czyli jakbym usłyszał zachętę: idź tą swoją drogą dalej, nie bój się.

Widziałam z jaką ogromną serdecznością, ale i wdzięcznością zwracają się do Księdza Profesora ci wszyscy Księdza przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, którzy przyjechali aż ze Śląska, by uczestniczyć w tej uroczystości. Trzeba ludziom dużo dawać z siebie, aby oni odpłacali taką piękną przyjaźnią.

Najkrócej: kocham ich wszystkich. Z wzajemnością. I nie jest to żadna amerykańska klisza, ale prawda naszych relacji.

Niezbyt dobrą diagnozę Ksiądz Profesor stawia temu światu… Choć rzeczywiście trudno się z tym nie zgodzić.

Proszę mi pokazać jedno zdanie z tej diagnozy, które nie jest prawdziwe.

Czego się trzymać, żeby się w tej niełatwej rzeczywistości odnaleźć?

Raczej kogo: Jezusa Chrystusa. Prawdziwego Jezusa Chrystusa, czyli kościelnego. Druga część wykładu była receptą na diagnozę postawioną w pierwszej. Recepta składa się tu z trzech filarów: teologii stworzenia, teologii Wcielenia, teologii Paschy. One, sumując, nazywają się właśnie Jezus Chrystus. Jan Paweł II, patron waszego Uniwersytetu zachęcał świat sobie współczesny: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. I to jest dokładnie pójście po tej samej linii. Bez otwarcia drzwi Jemu, nic się nie uda. To znaczy nie uda się naprawić naszego życia, naszego świata, naszej ojczyzny.

Wydaje się, że tak wielu zatrzaskuje te drzwi coraz chętniej. A tu trzeba by szukać drogi prawdy.

Próbowałem nakreślić jakąś wizję, pewien projekt. Natomiast jak to przełożyć na konkret życia, duszpasterstwa, duchowości społecznej, indywidualnej itp. – to zadanie dla innych.

Czy teologia może być poezją? Chyba nieliczni te pojęcia łączą.

Niestety, niewielu łączy. Niektórzy teologowie podejrzewają, że jest w poezji jakaś zasadnicza nieostrość pojęciowa. Że nie da się językiem poetyckim precyzyjnie wyłuszczyć i rozwiązać teologicznego problemu. Albo że przeważa tu uczucie nad rozumem, co jest szkodliwe dla teologii – nauki. Inni podejrzewają, że poezja może być koniem trojańskim, przez który się będzie wlewał do Kościoła, do teologii, ściek świata (rozumiejąc świat negatywnie, w sensie jaki jest obecny w pismach Janowych). Jeszcze inni się na niej po prostu nie znają i instynktownie boją się nieznanego. Ale powiem Pani, że wśród teologów jest więcej poetów niż się potocznie myśli. Że niemało moich kolegów, choć nie piszą oni wierszy, ma wyobraźnię, która jest w swej istocie poetycka, symboliczna, metaforyczna, eksperymentująca ze słowem. Jeżeli nazwiemy poetami tylko tych, którzy piszą i publikują wiersze, to takich teologów rzeczywiście nie jest wielu, ale jeżeli chodzi o obecność poezji szeroko rozumianej we wnętrzu teologicznych tekstów, to jest już pod tym względem lepiej.

Przywołał Ksiądz Profesor w wykładzie słowa Ojca Świętego Benedykta XVI odnoszące się do teologii (to również jeden z ulubionych cytatów rektora UPJPII, chętnie go przypomina): „Teolog, który nie kocha sztuki, poezji, muzyki, może być niebezpieczny. Taka ślepota i głuchota na piękno nie jest czymś drugorzędnym, bo odbija się ona w sposób nieuchronny w jego teologii”.

Tak, Benedykt stawia taką tezę, że w niektórych tekstach teologicznych nie jest do wyczytania miłość piękna. I że jest to z ogromną szkodą dla nauki o Pięknym Bogu.

Podsumowując, przede wszystkim trzeba iść drogą Chrystusa. Nie bać się piękna i nie oddalać od kultury.

Kultura bez wiary sobie nie poradzi, to po pierwsze. Teologia bez kultury sobie nie poradzi, Kościół bez kultury sobie nie poradzit to po drugie. Dlatego, że rzeczywistość jest ufundowana na paradygmacie inkarnacyjnym. Na Wcielonym Synu Bożym, Logosie. Czyli Bóg, żeby nas zbawić wcielił się. Dlatego Kościół i jego teologia muszą ten Boski Ruch naśladować: wejść w ciało kultury, dokonać inkulturacji.

Ksiądz Profesor kończąc swój wykład zacytował słowa Johna Seniora: „Celem uczelni, jak każdego ludzkiego przedsięwzięcia, jest doprowadzenie nas do Tego, od którego się oddaliliśmy”. Ta uroczystość odbywała się na terenie nowo budowanego Kampusu Jana Pawła II, w którym kształcenie prowadzone będzie właśnie w takim duchu, czyli zgodnie z misją kościelnej uczelni.

Patrząc na to wspaniałe przedsięwzięcie, całej wspólnocie Uniwersytetu Papieskiego życzę sukcesu tej inwestycji! Życzę także wielkich sukcesów we wszelkich innych dziedzinach. Miejcie studentów, którzy chcieliby się uczyć pod sztandarami Jana Pawła II, a na najgłębszym poziomie bądźcie wierni prawdzie Chrystusa, to was przeniesie ponad wszelkimi przepaściami naszej epoki. Przecież to do nas, do Kościoła i jego teologii, wołają od dwóch tysięcy lat: „Przeprawcie się i pomóżcie nam!” (Dz 16,9).

Bardzo dziękuję za rozmowę.

  

Zobacz też
Doktorat honoris causa dla ks. prof. Jerzego Szymika w 15-lecie podniesienia PAT do rangi UPJPII 19 VI 2024. Relacja (UPJPII)

 

Galeria zdjęć

Pliki do pobrania

fundusze_europejskie.jpg

reczpospolita.png

unia_europejska.jpg

Informacje o cookies ....

Zapisano